Marco włożył ręce pod moją bluzkę. Po chwili otrząsnęłam się
i oderwałam od blondyna.
-Marco, przepraszam, ale nie mogę. –szepnęłam i poszłam do ‘mojego;
pokoju. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam.
Przecież miałam go tylko dla siebie. No cóż… Czasu nie cofnę. Wstałam poszłam
do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel i ubrałam piżamkę, czyli sportowe
majtki i za dużą koszulkę. Usiadła na łóżku i wzięła laptopa. Weszłam na pejsa i
zobaczyłam, że Robert jest dostępny. Nie chciałam z nim pisać więc ogarnęłam powiadomienia
i już miałam wyłączać, ale nie zdążyłam. Napisał krótką wiadomość:
„Przepraszam cię Olu! Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale
kocham cię! Wybacz :*”
Nad odpowiedzią długo się nie zastanawiałam:
„Tak, zachowałeś się jak dupek, ale ja nic do ciebie czuję.”
Wysłałam i wyłączyłam. Odłożyłam laptopa na biurko i
położyłam się. Przykryłam się kocem i zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć, ale
nie potrafiłam. Cały czas się wierciłam. Nie chciałam być sama, chciałam się do
kogoś przytulić. Wstałam i bez szelestnie wyszłam z pokoju. Podeszła do drzwi
Marco i lekko je uchyliłam.
-Śpisz? –zapytałam szeptem.
-Nie mogę zasnąć. –usiadł i zapalił lampkę nocną.
-Tak jak ja. –uśmiechnęłam się lekko. –Mogę z tobą
posiedzieć?
-Chodź. –wskazał na miejsce obok siebie.
Podeszła do łóżka i wskoczyłam pod kołdrę. Przybliżyłam się
do niego i przytuliłam się. On tylko popatrzał na mnie i uśmiechnął się.
Blondyn od kiedy położyłam się obok niego cały czas ze mną rozmawiał. Chyba
naprawdę nie potrafił zasnąć. Kiedy słuchałam jego ględzenia poczułam się
senna. Było mi ciepło i nie byłam sama. Kiedy Marco zorientował się, że śpię
uśmiechną się do siebie.
-Dobranoc. –szepnął i pocałował mnie w czoło.
Zgasił lampkę i zasnął.
*
Kiedy otworzyłam oczy obok zobaczyłam słodko śpiącego Marco.
Uwolniłam się z jego uścisku tak żeby go nie obudzić. Fartem mi się udało.
Delikatnie pocałowałam go w usta i wtedy się obudził.
-Buziak na przywitanie? –uśmiechnął się łobuzersko.
-Mhm. –mruknęłam.
-To ja taki chcę codziennie. –przyciągnął mnie do siebie
tak, że leżałam na nim.
-Dobrze. –chciał mnie pocałować, ale zeszłam z łóżka. –A teraz
wstawaj, bo się spóźnisz na trening. –rzuciłam w niego poduszką.
-Mogę zadzwonić do trenera i powiedzieć, że się źle czuję. –powiedział
z iskierkami w oczach.
-Nie możesz, wstawaj. –krzyknęłam z łazienki.
Ubrałam się i po 15 minutach weszłam do kuchni.
-Ślicznie wyglądasz. –uśmiechnął się i postawił na stole
talerz z kanapkami.
Miałam ubrane ciemne dżinsowe rurki z przetarciami, czarną
bokserkę i kremowy sweterek. Posiłek zjedliśmy w miłej atmosferze. Spojrzałam
na zegarek była 11:28. Reus trening zaczynał o 12. Ja zaczęłam sprzątać ze
stołu, a on poszedł po torbę.
-Idziesz, ze mną? –podszedł do mnie i położył ręce na moich
biodrach.
-Co chcesz się pochwalić? –zaśmiałam się.
-Tobą zawsze. –chwycił mnie za rękę.
Nic więcej nie ubierałam, bo myślałam, że jest ciepło, ale
myliłam się. Szybko wsiadłam do auta Reusa i czekałam aż on wsiądzie. Od jego
mieszkania do stadionu jest trochę długa droga.
-Trzymaj. –podał mi swoją bluzę kiedy staliśmy na czerwonym.
-Jesteś kochany, ale ona mi nie pasuję. –odepchnęłam jego
rękę.
-Nie gadaj tylko zakładaj. Nie chcę żebyś się rozchorowała. –okrył
mnie nią.
Po 10 minutach w końcu dojechaliśmy. Na parkingu stało już
parę aut. Jedna zwróciło moją uwagę. Roberta. Zapomniałam, że on też będzie. Trochę
źle go potraktowałam wczoraj, ale nie chcę z nim być. Teraz jest tylko Marco.
Reus poszedł do szatni, a mi kazał iść usiąść na ławkę. Usiadłam i czekałam aż
wróci. Kiedy ktoś szedł myślałam, że to on. Był to Nuri, a zaraz za nim szedł
Lewy.
-Hej młoda. –przywitał się Sahin.
-Cześć. –machnęłam ręką.
-Możemy porozmawiać? –Lewandowski usiadł obok mnie.
-Robert, nie mamy o czym rozmawiać. Nie rób sobie nadziejni.
Nie będziemy razem.
-po tych słowach wstał i podszedł do chłopaków, którzy przed
chwilą przyszli w tym Marco.
Równo o 10 chłopcy zaczęli biegać. Kiedy Reus nie widział
ściągnęłam tą jego bluzę, ponieważ kompletnie mi nie pasowała. Nie była brzydka
wręcz przeciwnie, ale nie pasowała i tyle. Mimo, że było chłodno, a zwłaszcza
kiedy wiał wiatr to nie chciałam wyglądać jak kretynka, która nie potrafi się
ubrać. Trener pozwolił chłopakom na krótką przerwę, ponieważ biegali 10 kółek.
Reus kiedy zobaczył, że nie mam bluzy i trzęsę się z zimna podbiegł do mnie
mimo, że nogi odmawiały ci posłuszeństwa.
-Dałem ci bluzę? –złożył ręce na klatce piersiowej.
-Tak, ale ona mi nie pasuję. –jęknęłam.
-Chcesz być chora? –wziął bluzę i sam mi ją założył.
-Foch. –złożyłam ręce na piersiach i odwróciłam głowę.
Marco kucnął przy mnie kładąc swoje ręce na moich kolanach.
-Będziesz się na mnie gniewać? –zrobił smutną minkę.
-Idź ćwiczyć. -cmoknęłam go
Widziałam, że Robert się patrzy i specjalnie to zrobiłam.
Chciałam żeby dotarło do niego, że nie będziemy razem. Trening trwał jeszcze
1,5 godzin. Byłam strasznie zmarznięta. Piłkarze poszli się przebrać, a ja
czekałam na parkingu na Marco. Czekałam prawie 10 minut. Myślałam, że go
zabiję. W domu byliśmy w miarę szybko.
-Ty zrób herbatę, a ja idę się przebrać. –powiedziałam i
poszłam do pokoju.
Ubrałam spodnie z dresu i koszulkę Marco, która strasznie mi
się spodobała. Po 5 minutach poszłam do salonu.
-Rozumiem, że teraz wymieniamy się ubraniami? –zapytał widząc,
że mam jego koszulkę.
-Tak. –usiadłam obok niego i wtuliłam się.
Marco wybrał tak nudny film, że zasnęłam. Nawet nie pamiętam
jak się nazywa.
dawaj next szybko ♥
OdpowiedzUsuńBO UMRE!!!!!!!!!!!!!
Super ! Zapraszam również do mnie http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńhttp://marcoiolastory.blogspot.com/ - Zapraszam ! Mile widziany komentarz :-)