niedziela, 19 maja 2013
Rozdział 3
-Hahaha ! Ty to umiesz rozśmieszyć-powiedziałam przez śmiech.
Lewy patrzył się na mnie jak na wariatkę.
-Ty mówisz poważnie ?-spytałam go.
-Tak,mówię poważnie jak bym żartował to raczej bym tego nie mówił,prawda ?.
Nic nie tłumacząc,zeszłam na dół.Nie mogłam się wiązać z chłopakiem którego praktycznie nie znam.Możemy się tylko przyjaźnić.Łukasz poszedł spać a Marco siedział na kanapie i patrzył się w okno.
-Co tak sam siedzisz ?-zapytałam.
-O,to ty.Przestraszyłem się-uśmiechnął się.
-Nie wiedziałam,że jestem taka straszna-parsknęłam i usiadłam koło niego.
-Nie klep głupot,Ola.-mrugnął do mnie.
-Spać mi się chce,pogadamy jutro.
Gdy się obudziłam,zobaczyłam,że się na kolanach Marco.
-Przepraszam-mruknęłam.-Ale bardzo dobrze mi się spało.
-No to,to ja wiem.
Wstałam i poszłam zrobić sobie kawy.
-Robert,pójdziemy dzisiaj na mój trening siatkówki ?-spytałam go gdy wszedł do kuchni.
-To ty chodzisz na treningi ?
-Nie,popatrzeć się jak grają.-odburknęłam mu.
-A o której ta twoja siatkówka się zaczyna ?
-O,11:30
-Cholera,to za chwile,zbieraj się.Jedziemy-powiedział patrząc na zegarek.
-To jest tutaj-oznajmiłam wchodząc do szkoły.
Gdy weszliśmy na odpowiednią salę zobaczyliśmy tam Ankę.Nic sobie z tego nie robiliśmy.Zaczął się trening.Zobaczyłam,że podchodzi do Roberta i go całuje w policzek.Powiedziałam trenerowi,że wychodzę bo źle się czuje.Kierowałam się na wał i usiadłam na małej ławeczce.Zerknęłam i usiadł obok mnie.
-Przepraszam-mruknął.
-Za co mnie przepraszasz ?!
Przejechał palcami,po mojej szyi,gdzie zaraz miałam gęsią skórkę.
-Zostaw-ucięłam.
Pocałował mnie w skroń i niżej.Jego usta odnalazły moje.Szybko się odwróciłam.
-Ty się mnie wstydzisz - śmiał się.
-Wcale nie.-wstałam i kierowałam się do domu.
Lewy złapał mnie za rękę.
-Potrzebuje troche czasu na to wszystko-wypaliłam.
Od razu puścił i został przy wodzie,smutny i przygnębiony.
Przegięłam.Nie powinnam tak mu odpowiedzieć.
-Cześć-powiedziałam do Marco.
-Hej i jak na treningu ?
-Spoko.-uśmiechnęłam się smutno.
-Eh...-westchnął.-Chodzi o Roberta prawda ?-podszedł do mnie i się do mnie przytulił.
Nagle wszedł do domu Lewandowski.
-Ah,no tak.Potrzebujesz troche czasu-powiedział i poszedł do swojego pokoju.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz