czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 5



Marco włożył ręce pod moją bluzkę. Po chwili otrząsnęłam się i oderwałam od blondyna.
-Marco, przepraszam, ale nie mogę. –szepnęłam i poszłam do ‘mojego; pokoju. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam. Przecież miałam go tylko dla siebie. No cóż… Czasu nie cofnę. Wstałam poszłam do łazienki. Wzięłam relaksującą kąpiel i ubrałam piżamkę, czyli sportowe majtki i za dużą koszulkę. Usiadła na łóżku i wzięła laptopa. Weszłam na pejsa i zobaczyłam, że Robert jest dostępny. Nie chciałam z nim pisać więc ogarnęłam powiadomienia i już miałam wyłączać, ale nie zdążyłam. Napisał krótką wiadomość:
„Przepraszam cię Olu! Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale kocham cię! Wybacz :*”
Nad odpowiedzią długo się nie zastanawiałam:
„Tak, zachowałeś się jak dupek, ale ja nic do ciebie czuję.”
Wysłałam i wyłączyłam. Odłożyłam laptopa na biurko i położyłam się. Przykryłam się kocem i zamknęłam oczy. Próbowałam zasnąć, ale nie potrafiłam. Cały czas się wierciłam. Nie chciałam być sama, chciałam się do kogoś przytulić. Wstałam i bez szelestnie wyszłam z pokoju. Podeszła do drzwi Marco i lekko je uchyliłam.
-Śpisz? –zapytałam szeptem.
-Nie mogę zasnąć. –usiadł i zapalił lampkę nocną.
-Tak jak ja. –uśmiechnęłam się lekko. –Mogę z tobą posiedzieć?
-Chodź. –wskazał na miejsce obok siebie.
Podeszła do łóżka i wskoczyłam pod kołdrę. Przybliżyłam się do niego i przytuliłam się. On tylko popatrzał na mnie i uśmiechnął się. Blondyn od kiedy położyłam się obok niego cały czas ze mną rozmawiał. Chyba naprawdę nie potrafił zasnąć. Kiedy słuchałam jego ględzenia poczułam się senna. Było mi ciepło i nie byłam sama. Kiedy Marco zorientował się, że śpię uśmiechną się do siebie.
-Dobranoc. –szepnął i pocałował mnie w czoło.
Zgasił lampkę i zasnął.

*

Kiedy otworzyłam oczy obok zobaczyłam słodko śpiącego Marco. Uwolniłam się z jego uścisku tak żeby go nie obudzić. Fartem mi się udało. Delikatnie pocałowałam go w usta i wtedy się obudził.
-Buziak na przywitanie? –uśmiechnął się łobuzersko.
-Mhm. –mruknęłam.
-To ja taki chcę codziennie. –przyciągnął mnie do siebie tak, że leżałam na nim.
-Dobrze. –chciał mnie pocałować, ale zeszłam z łóżka. –A teraz wstawaj, bo się spóźnisz na trening. –rzuciłam w niego poduszką.
-Mogę zadzwonić do trenera i powiedzieć, że się źle czuję. –powiedział z iskierkami w oczach.
-Nie możesz, wstawaj. –krzyknęłam z łazienki.
Ubrałam się i po 15 minutach weszłam do kuchni.
-Ślicznie wyglądasz. –uśmiechnął się i postawił na stole talerz z kanapkami.
Miałam ubrane ciemne dżinsowe rurki z przetarciami, czarną bokserkę i kremowy sweterek. Posiłek zjedliśmy w miłej atmosferze. Spojrzałam na zegarek była 11:28. Reus trening zaczynał o 12. Ja zaczęłam sprzątać ze stołu, a on poszedł po torbę.
-Idziesz, ze mną? –podszedł do mnie i położył ręce na moich biodrach.
-Co chcesz się pochwalić? –zaśmiałam się.
-Tobą zawsze. –chwycił mnie za rękę.
Nic więcej nie ubierałam, bo myślałam, że jest ciepło, ale myliłam się. Szybko wsiadłam do auta Reusa i czekałam aż on wsiądzie. Od jego mieszkania do stadionu jest trochę długa droga.
-Trzymaj. –podał mi swoją bluzę kiedy staliśmy na czerwonym.
-Jesteś kochany, ale ona mi nie pasuję. –odepchnęłam jego rękę.
-Nie gadaj tylko zakładaj. Nie chcę żebyś się rozchorowała. –okrył mnie nią.
Po 10 minutach w końcu dojechaliśmy. Na parkingu stało już parę aut. Jedna zwróciło moją uwagę. Roberta. Zapomniałam, że on też będzie. Trochę źle go potraktowałam wczoraj, ale nie chcę z nim być. Teraz jest tylko Marco. Reus poszedł do szatni, a mi kazał iść usiąść na ławkę. Usiadłam i czekałam aż wróci. Kiedy ktoś szedł myślałam, że to on. Był to Nuri, a zaraz za nim szedł Lewy.
-Hej młoda. –przywitał się Sahin.
-Cześć. –machnęłam ręką.
-Możemy porozmawiać? –Lewandowski usiadł obok mnie.
-Robert, nie mamy o czym rozmawiać. Nie rób sobie nadziejni. Nie będziemy razem.
-po tych słowach wstał i podszedł do chłopaków, którzy przed chwilą przyszli w tym Marco.
Równo o 10 chłopcy zaczęli biegać. Kiedy Reus nie widział ściągnęłam tą jego bluzę, ponieważ kompletnie mi nie pasowała. Nie była brzydka wręcz przeciwnie, ale nie pasowała i tyle. Mimo, że było chłodno, a zwłaszcza kiedy wiał wiatr to nie chciałam wyglądać jak kretynka, która nie potrafi się ubrać. Trener pozwolił chłopakom na krótką przerwę, ponieważ biegali 10 kółek. Reus kiedy zobaczył, że nie mam bluzy i trzęsę się z zimna podbiegł do mnie mimo, że nogi odmawiały ci posłuszeństwa.
-Dałem ci bluzę? –złożył ręce na klatce piersiowej.
-Tak, ale ona mi nie pasuję. –jęknęłam.
-Chcesz być chora? –wziął bluzę i sam mi ją założył.
-Foch. –złożyłam ręce na piersiach i odwróciłam głowę.
Marco kucnął przy mnie kładąc swoje ręce na moich kolanach.
-Będziesz się na mnie gniewać? –zrobił smutną minkę.
-Idź ćwiczyć. -cmoknęłam go
Widziałam, że Robert się patrzy i specjalnie to zrobiłam. Chciałam żeby dotarło do niego, że nie będziemy razem. Trening trwał jeszcze 1,5 godzin. Byłam strasznie zmarznięta. Piłkarze poszli się przebrać, a ja czekałam na parkingu na Marco. Czekałam prawie 10 minut. Myślałam, że go zabiję. W domu byliśmy w miarę szybko.
-Ty zrób herbatę, a ja idę się przebrać. –powiedziałam i poszłam do pokoju.
Ubrałam spodnie z dresu i koszulkę Marco, która strasznie mi się spodobała. Po 5 minutach poszłam do salonu.
-Rozumiem, że teraz wymieniamy się ubraniami? –zapytał widząc, że mam jego koszulkę.
-Tak. –usiadłam obok niego i wtuliłam się.
Marco wybrał tak nudny film, że zasnęłam. Nawet nie pamiętam jak się nazywa.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 4



Kiedy Robert poszedł do pokoju ja poszłam z Reusem do salonu.
-O co mu chodziła? –zapytał blondyn
-Pocałował mnie, a później powiedział, że się go wstydzę. –popatrzyłam przed siebie. –A ja odpowiedziałam mu, ze potrzebuję trochę czasu.
-Mhm. –mruknął z troską.
-Mam dość jego zachowania. –po tych słowach Marco objął mnie ramieniem. –Nie powinnam się zgadzać z nim zamieszkać.
-Co chcesz zrobić?
-Nie wiem. U Łukasza raczej nie zamieszkam. Nie chcę mu sprawiać kłopotów. –powiedziałam.
-Możesz zamieszkać u mnie. –uśmiechnął się.
-Nie. Znajdę sobie jakąś pracę i wynajmę kawalerkę.
-Ale nie ma o czym mówić. –zarządził. –Jutro o 10 po ciebie przyjadę. –powiedział. –Pa. –pocałował mnie w policzek.
-Pa. –uśmiechnęłam się.
Kiedy Marco wyszedł postanowiłam upiec ciasto. Przygotowałam sobie składniki i zaczęłam je robić. Kiedy wstawiłam je do pieca poszłam obejrzeć telewizję. Robert przez cały czas siedział w pokoju. Po 1,5 godzinie poszłam wyciągnąć upieczone ciasto. Pokroiłam je i przełożyłam na talerz. Zjadłam kawałek, a później poszłam do pokoju. Przeglądałam różne strony, około 22 poszłam spać.
*
Wstałam kilka minut po 9 żeby spakować moje rzeczy. Ubrałam się, wzięłam walizkę i wyciągałam ubrania z szafek. Akurat do pokoju wszedł Lewandowski.
-Chciałem cię przeprosić. –powiedział.
-Nie masz za co. –powiedziałam sucho.
-Mam… Co Ty robisz? –zapytał kiedy dotarło do niego, że się pakuję.
-Nie widzisz? To był zły pomysł żebym z tobą zamieszkała.
-Gdzie pójdziesz? –zapytał z troską.
-Do Marco. –zapięłam walizkę.
-No tak, zapomniałem. –prychnął i wyszedł.
Wzięłam walizkę i zeszłam na dół, Robert siedział w salonie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Cześć mała. –pocałował mnie w policzek.
-Hej.
-Gotowa? –zapytał.
-Tak. –uśmiechnęłam się.
Marco wziął moją walizkę i wyszedł.
-Cześć Robert. –pożegnałam się z nim, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę.
U Reusa byliśmy po 20 minutach. Pokój miałam już przygotowany. Rozpakowałam ubrania i zeszła na dół.
-Ja muszę lecieć na trening. –powiedział. –Czuj się jak u siebie. Pa.
-Pa.
Nie chciałam siedzieć sama w tak wielkim domu więc poszłam na długi spacer. Kiedy wróciłam do domu Marco już był.
-Gdzie byłaś? –zapytał ucieszony, że mnie widzi.
-Na spacerze.
-Mogłaś zaczekać, poszlibyśmy razem. –pocałował mnie w czoło.
Zrobiliśmy naleśniki i resztę dnia spędziliśmy przed telewizorem.
*
Kiedy się obudziłam Reusa już nie było. Zrobiłam sobie śniadanie i  przeglądałam wiadomości na laptopie. Żeby czas szybciej zleciał włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać. Tak minął mi dzień. Poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, założyłam króciutkie spodenki i białą bokserkę. Wzięłam sobie książkę i usiadłam w salonie. Okryłam się kocem, bo było trochę chłodno. Po 10 minutach do domu wrócił Marco.
-Co się stało? –zapytałam zobaczywszy jak on wygląda.
Miał rozcięty łuk brwiowy, wargę i podbite oko.
-Robert… -odparł krótko.
-Siadaj. –poszłam po wodę utlenioną, gaziki i plastry. – Trzeba opatrzyć tą twoją buźkę.-Usiadłam na stoliku naprzeciwko niego.
Blondyn położył ręce na moich udach, a ja uśmiechnęłam się nieśmiało. Przemyłam mu rozciętą brew, a potem dotknęłam gazikiem jego rozciętą wargę. On zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Nawet go nie powstrzymałam tylko przedłużyłam pocałunek.

Rozdział 3


-Hahaha ! Ty to umiesz rozśmieszyć-powiedziałam przez śmiech.
Lewy patrzył się na mnie jak na wariatkę.
-Ty mówisz poważnie ?-spytałam go.
-Tak,mówię poważnie jak bym żartował to raczej bym tego nie mówił,prawda ?.

Nic nie tłumacząc,zeszłam na dół.Nie mogłam się wiązać z chłopakiem którego praktycznie nie znam.Możemy się tylko przyjaźnić.Łukasz poszedł spać a Marco siedział na kanapie i patrzył się w okno.
-Co tak sam siedzisz ?-zapytałam.
-O,to ty.Przestraszyłem się-uśmiechnął się.
-Nie wiedziałam,że jestem taka straszna-parsknęłam i usiadłam koło niego.
-Nie klep głupot,Ola.-mrugnął do mnie.
-Spać mi się chce,pogadamy jutro.
Gdy się obudziłam,zobaczyłam,że się na kolanach Marco.
-Przepraszam-mruknęłam.-Ale bardzo dobrze mi się spało.
-No to,to ja wiem.
Wstałam i poszłam zrobić sobie kawy.
-Robert,pójdziemy dzisiaj na mój trening siatkówki ?-spytałam go gdy wszedł do kuchni.
-To ty chodzisz na treningi ?
-Nie,popatrzeć się jak grają.-odburknęłam mu.
-A o której ta twoja siatkówka się zaczyna ?
-O,11:30
-Cholera,to za chwile,zbieraj się.Jedziemy-powiedział patrząc na zegarek.
-To jest tutaj-oznajmiłam wchodząc do szkoły.
Gdy weszliśmy na odpowiednią salę zobaczyliśmy tam Ankę.Nic sobie z tego nie robiliśmy.Zaczął się trening.Zobaczyłam,że podchodzi do Roberta i go całuje w policzek.Powiedziałam trenerowi,że wychodzę bo źle się czuje.Kierowałam się na wał i usiadłam na małej ławeczce.Zerknęłam i usiadł obok mnie.
-Przepraszam-mruknął.
-Za co mnie przepraszasz ?!
Przejechał palcami,po mojej szyi,gdzie zaraz miałam gęsią skórkę.
-Zostaw-ucięłam.
Pocałował mnie w skroń i niżej.Jego usta odnalazły moje.Szybko się odwróciłam.
-Ty się mnie wstydzisz - śmiał się.
-Wcale nie.-wstałam i kierowałam się do domu.
Lewy złapał mnie za rękę.
-Potrzebuje troche czasu na to wszystko-wypaliłam.
Od razu puścił i został przy wodzie,smutny i przygnębiony.
Przegięłam.Nie powinnam tak mu odpowiedzieć.
-Cześć-powiedziałam do Marco.
-Hej i jak na treningu ?
-Spoko.-uśmiechnęłam się smutno.
-Eh...-westchnął.-Chodzi o Roberta prawda ?-podszedł do mnie i się do mnie przytulił.
Nagle wszedł do domu Lewandowski.
-Ah,no tak.Potrzebujesz troche czasu-powiedział i poszedł do swojego pokoju.